
Udało się odgruzować całą powierzchnię pokoju. Ostatecznie pogodziłam się z faktem, że jestem w stanie robić tylko jedną rzecz na raz, więc trzymanie rozłożonych milionów włóczek, materiałów, mulin nie ma sensu. Wszystko się tylko kurzy.
Materia oporna w postaci pokrywy maszyny do szycia tez się poddała i po 5 miesiącach wymieniłam żarówkę! Za to nie moge znaleźć śrubki mocującej i nie wiem, czy można szyć bez skręcenia tego...
W ramach projektu "co by tu jeszcze zepsuć?" uczę się haftować krzyżykami - co okazuje się być prosto jak drut. Albo mi się tylko tak wydaje? W każdym razie muliny, które zakupiłam przypadkowo i w dość odważnych kolorach znalazły zastosowanie.